Pomiędzy wschodnim skrzydłem Białej Fabryki a murem z bramą prowadzącą do Łódzkiego Parku Kultury Miejskiej znajduje się drugi, podłużny dziedziniec. Zwany jest on żeliwnym, za sprawą solidnych metalowych płyt, którymi wyłożono jego powierzchnię. W narożniku placu uwagę przyciąga tajemniczy budynek z nieco baśniową wieżą. Wzniesiony w 1907 r. obiekt może kojarzyć się z fortyfikacjami, krył w sobie jednak zupełnie pokojowe i niewinne funkcje. Geyerowie umieścili w nim jedną z pierwszych łaźni fabrycznych w Łodzi.
Gdy fabrykancka rodzina tworzyła od podstaw przemysłową Łódź, konieczne było wypracowanie nowych standardów i metod działania, nie tylko tych dotyczących techniki i produkcji, ale także norm społecznych. Do pracy w zakładach przybywały rzesze niewykształconych i ubogich mieszkańców wsi, potrzebujących wsparcia, edukacji i leczenia. Geyerowie zapisali się w historii miasta jako filantropi, oferujący swoim pracownikom wsparcie socjalne, a jednym z jego istotnych aspektów było zapewnienie dostępu do higieny. Zakładowa łaźnia mieściła w sobie szatnie, ubikacje i wanny dla pracowników. Co ciekawe, funkcjonowała w tej formie jeszcze do początku lat 50. XX w., w czasach, gdy działały tu już Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego.
Forma parterowego budynku wyraźnie wpisuje się w łódzki styl fabryczny z przełomu XIX i XX w. To wówczas powstało najwięcej industrialnej architektury z czerwonej cegły, której prosty funkcjonalizm bywał przełamany nawiązaniami do renesansu i średniowiecznego budownictwa obronnego. Dziś budowla z wieżyczką zakończoną dekoracyjnymi półkolami pozostaje jedyną zachowaną łaźnią fabryczną w Łodzi.
W początkach istnienia Łodzi przemysłowej warsztaty włókiennicze były w dużej mierze uzależnione od wody z lokalnych rzek, wykorzystywanej do napędu maszyn. Gdy w latach 30. Ludwik Geyer postanowił wznieść nowoczesną, zmechanizowaną fabrykę, sercem jego inwestycji stała się kotłownia. To właśnie tam stanęła imponująca maszyna parowa, sprowadzona specjalnie z belgijskiego miasta Seraing. Geyer korzystał ze sprawdzonych angielskich wzorców, złożył więc zamówienie w zakładach mechanicznych braci Jana i Jakuba Cockerill, specjalizujących się w produkcji replik brytyjskich urządzeń. We wdrożeniu nowej technologii fabrykanta wspierał inżynier z Wysp, Thomas Jowett.
Pierwszy tego typu przemysłowy budynek w Łodzi składał się z dwóch pomieszczeń – sali maszyny parowej oraz kotłowni. Wieńczył go jedyny w 1838 r. fabryczny komin w pejzażu miasta, wznoszący się na wysokość 46 m. Obecny wygląd kotłowni jest wypadkową wielu przebudów, związanych z kolejnymi modernizacjami zakładów. Wybudowana z nieotynkowanej czerwonej cegły jednopiętrowa bryła zwraca uwagę dużymi, półkoliście zamkniętymi oknami. Otwory okienne wykończone takim łukiem stosowano w fabrykach do lat 60. XIX wieku. Wypełniała je rama dzieląca okno na kilkadziesiąt części, co z jednej strony zapewniało sztywność konstrukcji, a z drugiej – pozwalało na łatwą wymianę uszkodzonej szyby.
Dziś kotłownia ponownie mieści najnowsze rozwiązania technologiczne. Znajduje się tu multimedialna i interaktywna wystawa pełna filmów, animacji i gier przybliżających historię przemysłu włókienniczego, ale także oryginalna maszyna parowa z epoki – pracująca w pierwszych dekadach XX w. w innej części majątku Geyerów, Spółdzielni Pracy Chemików „Ksenon”.
„Biała Fabryka” to popularne określenie dawnego kompleksu zakładów bawełnianych założonych przez Ludwika Geyera. Swoją nazwę zawdzięcza ona jasnemu tynkowi na elewacjach budynków, wyraźnie odróżniającemu się od ceglastoczerwonych ścian późniejszych łódzkich fabryk. Geyer – syn emigrantów z Saksonii – przybył do Łodzi w 1828 r., gdy niewielkie miasteczko dopiero zaczynało przekształcać się w ważny przemysłowy ośrodek i wielokulturową metropolię. W osadzie rękodzielników Łódka nad brzegiem rzeki Jasień w 1835 r. przemysłowiec rozpoczął budowę pierwszej zmechanizowanej przędzalni i tkalni bawełny. To właśnie tu nad horyzontem wyrósł pierwszy fabryczny komin, towarzyszący uruchomieniu nowoczesnej maszyny parowej.
Swój obecny wygląd fabryka zawdzięcza licznym rozbudowom i modernizacjom, dokonywanym przez kolejne pokolenia rodu Geyerów. W latach 1835-37 wzdłuż ulicy Piotrkowskiej wzniesiono najstarsze skrzydło, utrzymane w popularnym wówczas w Europie stylu klasycystycznym, nawiązującym do antycznych wzorców. Elegancka elewacja budynku została rytmicznie podzielona trzema pozornymi ryzalitami, zwieńczonymi imponującymi frontonami. Rok później dobudowano skrzydło północne, zaś w 1847 r. nad brzegiem stawu w dzisiejszym Parku Reymonta stanęła najbardziej zróżnicowana architektonicznie część południowa. Projekt tego skrzydła przypisuje się Janowi Jakubowi Gayowi, jednemu z ważniejszych architektów XIX-wiecznej Warszawy. Fasada z wyróżnioną częścią o półkoliście zamkniętych oknach i dekoracyjnym frontonie szybko stała się symbolem firmy. Jej graficzny wizerunek zdobił druki reklamowe, etykiety czy dyplomy. Dopiero w roku 1886, w czasach zarządu Gustawa Geyera, zakład rozbudowano o skrzydło wschodnie, które zamknęło czworoboczny dziedziniec. Budynek ten wyróżnia się nieotynkowaną ceglaną elewacją, podobnie jak pochodząca z 1838 r. kotłownia, stojąca na wewnętrznym placu.
Czasy największej prosperity fabryki przypadły na połowę XIX wieku. Ludwik Geyer z rozmachem realizował nowatorskie wizje, dzięki którym zyskał nie tylko przydomek „króla perkalu”, ale także zapisał się w historii Łodzi jako pionier industrializacji i innowator. Kierował pierwszym w mieście całkowicie zmechanizowanym przedsiębiorstwem włókienniczym o pełnym cyklu produkcyjnym, napędzanym trzema maszynami parowymi i zatrudniającym około 650 robotników. Swoim pracownikom oferował rzadkie w owych czasach wsparcie socjalne: prowadził szkołę, a z zakładowej kasy opłacał leczenie i zasiłki chorobowe. Dobrą passę przerwał pożar zakładów, na którego finansowe konsekwencje nałożyły się nietrafione inwestycje fabrykanta w Rudzie Pabianickiej. W ciągu paru lat kłopoty pogłębiły się za sprawą kryzysu gospodarczego wywołanego porażką Rosji w wojnie krymskiej. Firmę osłabiło także pojawienie się w Łodzi bezpośredniej konkurencji w postaci zakładów Karola Scheiblera, a ostateczny cios zadał jej tzw. „głód bawełniany” w Europie, czyli brak dostaw bawełny z ogarniętych wojną secesyjną Stanów Zjednoczonych. Produkcję wstrzymano w 1862 r., a wznowiono 6 lat później i wkrótce stery przejął Gustaw Geyer. Zakład pozostał w rękach Geyerów aż do II wojny światowej, gdy większość członków rodziny odmówiła podpisania Volkslisty, co spotkało się z represjami ze strony Niemców.
Po wojnie mieściły się tutaj Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego nr 3, które od 1955 r. stopniowo ustępowały miejsca przestrzeniom muzealnym. Z Działu Tkactwa w Muzeum Sztuki w 1960 r. wyewoluowało Muzeum Historii Włókiennictwa. Był to początek jednej z pierwszych na świecie rewitalizacji i adaptacji architektury postindustrialnej do celów kulturalnych i wystawienniczych. Rozpoczęty w latach 50. proces trwa do dziś, a jego efekty możemy podziwiać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi oraz towarzyszącym mu Łódzkim Parku Kultury Miejskiej.